Turniej w saunie !

W dniach 29-30.06.2012 r. piłkarze Rybnika przebywali na Słowacji w miejscowości Nove Zamky, mieszczące się ok. 25 km od granicy węgierskiej, koło znanego przejścia słowacko-węgierskiego Komorno. Samo miasto położone nad rzeką Nitra, liczące około 48.000 mieszkańców znane było z wybudowanej tu w XVII wieku potężnej fortyfikacji na planie gwiazdy, która miała zatrzymać nawałę turecką. Fortyfikacja istotnie musiała być bardzo potężna, bowiem wojska tureckie próbowały ją zdobyć bezskutecznie sześciokrotnie. Udało im się to dopiero w roku 1663 i na 22 lata przeszła w ręce Turków. Odbito ją dopiero w roku 1685 a 6 lat później miasto otrzymało prawa miejskie. Jednak już w roku 1724 Cesarz niemiecki Karol VI kazał zburzyć fortecę, która była schronieniem dla powstańców Rakoczego walczących o niepodległość Węgier i od tego czasu miasto bardzo podupadło. Obecnie jedynym cennym zabytkiem jest synagoga Ceśka Baśta z końca XIX wieku jedna z czterech czynnych synagog na Słowacji.

         W turnieju ostatecznie wzięło udział 9 drużyn z 6 państw, które podzielono na 2 grupy. Samo losowanie przeprowadzono fatalnie, bowiem wszystkie najsilniejsze kluby umieszczono w Gr B. Aby było śmieszniej do 1/8 awansowało po 4 drużyny z każdej grupy czyli z Grupy A nikt nie odpadał. Ale nie protestowaliśmy, bowiem przyjechaliśmy, aby sobie pograć, rozeznać się, co do siły poszczególnych drużyn, a przy okazji coś ugrać. W pierwszym meczu trafiliśmy na jednego z faworytów turnieju zespół SSC Budapeszt. Bardzo szybko, bo już w 2 minucie zdobyliśmy bramkę a potem prowadziliśmy spokojną grę. Niestety na parę minut przed końcem straciliśmy bramkę i mecz zakończył się wynikiem 1:1. W drugim spotkaniu wygraliśmy spokojnie ze Słoweńską drużyną DNGP Maribor 2:0, ale już wtedy na Sali w której nie było klimatyzacji, było bardzo gorąco. Po każdym meczu chłopcy szli pod natrysk z zimną wodą, ale to pomagało tylko na chwilkę. Kolejne spotkanie niespodziewanie przegraliśmy 1:0 z zespołem DGN Slovenj Konnice k/ Lublany, a bramkę nam zawinił nasz najlepszy zawodnik Kozyra Arek, który popisywał się nieudanym dryblingiem pod własną bramką. Mimo ciągłych ataków nie udało nam się wyrównać. Do ostatniego meczu z SSK Vitkovice przystąpiliśmy z nożem na gardle, mając dodatkowo w pamięci naszą niedawną porażkę w finale turnieju w Wiener Neustadt w marcu br. 4:2. Ale tym razem to nasi piłkarze byli górą i pokonali zespół złożony z 3 reprezentantów Słowacji i 4 zawodników kadry Czech 2:1.

W meczach 1/8 finałów gra toczyła się do jednej bramki. Drużyny Gr. B przeważnie wysoko wygrywały swoje mecze, tylko w meczu DGN Slovenj Konnice a ŚKN Nove Zamky B padł sensacyjny wynik, bowiem nasi pogromcy z grupy A przegrali 2:1. W ½ finale mieliśmy właśnie zagrać z zespołem Gospodarzy. Zaczęło się dobrze, bowiem na przerwę schodziliśmy prowadząc 4:1. Czy można taki mecz przegrać? Okazuje się, że porażka była bardzo blisko, a zaczęło się niewinnie od głupio złapanej piłki w polu karnym przez Pawła Pióreckiego. Piłka wyszła całym obwodem na aut, ale sędzia nie odgwizdał autu. I zamiast rzutu z autu był „karny”. Zrobiło się nerwowo, bo zaraz potem padła kolejna bramka dla gospodarzy. Na szczęście mieliśmy w naszym zespole bramkostrzelnego Arka Kozyrę, który strzelił po indywidualnej akcji swoja kolejną bramkę w turnieju, co podcięło skrzydła zawodnikom gospodarzy. Finał turnieju Rybnik – Budapeszt był małą niespodzianką, bowiem wszyscy liczyli że w finale zagrają SSK Vitkovice, ale w ½ finale Vitkovice przegrali z Budapesztem bowiem grali z rezerwowym bramkarzem, gdyż „pierwszy” bramkarz dostał mecz wcześniej, czerwoną kartkę. Zaczęło się dla nas dobrze, bo zaraz w 1 minucie meczu Adam Piekarski potężnym strzałem z rzutu wolnego dał nam prowadzenie w meczu, ale już 5 minut później wynik brzmiał 1:4 dla zespołu z Budapesztu! Czy to jeszcze można wygrać? Chyba na sali w tym momencie nie było nikogo, kto by w to uwierzył, a jednak! Szczęście było bardzo blisko. Zawodnicy z Rybnika przegrupowali skład i duet Mandrysz-Kozyra zaczął siać zamieszanie pod bramką naszych rywali i na minutę przed końcem meczu było tylko 4:4 ! ale na 36 sekund przed końcem spotkania M. Moroz zgubił piłkę przed naszą bramką i stało się. Przegraliśmy po morderczej, ale pięknej walce w „saunie” 4:5, a winą za porażkę możemy obarczać tylko siebie. 3 błędy indywidualne, zlekceważenie rywali zwłaszcza w początkowej fazie meczu oraz ogromny upał i dusznota na Sali gry były przyczyną naszej porażki w finale. Na pocieszenie pozostało nam uznanie sędziów i innych uczestników, że byliśmy najlepszą drużyną turnieju grającą dodatkowo fair play (tylko 1 żółta kartka za faul taktyczny). Dodatkowo Arek Kozyra z 8 bramkami zdobył tytuł „Króla strzelców”, nasz drugi zawodnik Rafał Mandrysz z 6 bramkami był w tej klasyfikacji na III miejscu, a Karol Wanot został uznany najlepszym bramkarzem turnieju. Piękny puchar wzbogacił galerię pucharów klubu, a dodatkową nagrodą dla zawodników było wygranie 200 euro za II miejsce w turnieju.

Opis i zdjęcia:
Aleksander Kubin

Serwis korzysta z plików cookies w celu realizacji usług zgodnie z polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.